O tym, jak lewica próbuje umniejszać kobiety.

Wydawałoby się, że lewicowi i liberalni dziennikarze będą ostatnimi osobami, które śmiałyby zaatakować kobietę z racji jej płci, wyglądu czy osobistych przekonań. Niestety, okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Wystarczy, by dana kobieta nie zgadzała się ślepo ze wszystkimi poglądami lewej strony sceny politycznej, żeby wszystkie zasady przestały obowiązywać. Nagle można nazywać kobietę utrzymanką, idiotką, "panną nikt". Nagle cała sztucznie pompowana "solidarność jajników" staje się nieistotna. Jeśli kobieta nie jest zdeklarowaną feministką, popierającą w każdym punkcie postulaty feministycznej prasy, to przestaje zasługiwać na szacunek czy specjalną ochronę z racji płci. W dzisiejszym poście przedstawię sylwetki kilku kobiet, które często w przestrzeni publicznej funkcjonują w sposób, który jest dla nich umniejszający i niezgody z prawdą. Niektóre z nich są politykami lub działaczkami społecznymi, inne znalazły się na pierwszych stronach gazet przypadkowo, jednak wszystkie łączy to, że atakowane są głównie przez prasę rzekomo przychylną kobietom.



Melania Trump to oczywiście żona republikańskiego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa. Tej kobiecie naprawdę mocno dostało się od lewicowych mediów, a feministki wręcz ją znienawidziły. Próbowano zrobić z niej idiotkę, która bez męża nic nie znaczy i jedyne, co potrafi, to pokazać trochę ciała na sesji zdjęciowej. To oczywiście nieprawda. Melania Trump biegle włada pięcioma językami, co niewątpliwie przyda jej się w pełnieniu funkcji pierwszej damy. Była dobrą uczennicą; interesowała się fotografią i sztuką. Pani Trump rozpoczęła nawet studia w zakresie projektowania na największym i najstarszym uniwersytecie w Słowenii, których jednak nie ukończyła ze względu na rozwijającą się karierę w modelingu. W kwestii kariery warto wspomnieć o tym, że Melania Trump nie była jakąś pierwszą lepszą modelką, która niczego nie osiągnęła, ale kobietą, która współpracowała z najlepszymi fotografami mody na świecie oraz trafiła na okładki najbardziej cenionych pism modowych (w tym Vogue'a i  Harsper's Bazaar). Nietrudno zgadnąć, że przed poznaniem Donalda Trumpa, Melania nie narzekała na brak pieniędzy czy kontraktów, więc sama zapracowała sobie na swój sukces.



Agata Duda w kampanii prezydenckiej okazała się być właściwą osobą na właściwym miejscu. Polacy polubili elegancką i sympatyczną pierwszą damę. Agata Duda pochodzi z inteligenckiej rodziny. Pierwsza dama ukończyła filologię germańską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach przez kilka lat pracowała w prywatnej firmie, później zaś uczyła niemieckiego w najbardziej prestiżowym liceum w Krakowie. Uczniowie bardzo dobrze ją wspominali; podobno była nauczycielką surową, ale sprawiedliwą i lubianą. Największą pasją i powołaniem Agaty Dudy jest właśnie edukacja, dlatego pierwsza dama chętnie odwiedza szkoły i rozmawia z uczniami.

Media liberalne mają jej do zarzucenia głównie to, że wypowiada się wtedy, kiedy chce, nie kiedy jest do tego zmuszana. Należy pamiętać, że Agata Duda nie jest politykiem, nie prosiła się o bycie na świeczniku i jeśli nie chce poruszać jakiegoś tematu publicznie, to jest to wyłącznie jej sprawa. Pierwsza dama ma prawo nie czuć się w danym temacie ekspertem lub po prostu nie chcieć ujawniać swoich poglądów.



Magdalena Ogórek to kolejna na liście kobieta, która sama zapracowała na swój sukces. Pani Ogórek jest z wykształcenia historykiem, doktorem nauk humanistycznych. Zajmuje się działalnością naukową oraz popularyzowaniem sztuki. W 2011 roku wystartowała w kampanii prezydenckiej, co było początkiem jej rozpoznawalności medialnej jako polityka. Obecnie prowadzi w telewizji publicznej swój program "W tyle wizji".

To kolejny przykład kobiety, która teoretycznie powinna być wzorem dla feministek, a w praktyce stała się ich najgorszym wrogiem. Temu, jak bardzo feministki próbowały zniszczyć Magdalenę Ogórek, poświęciłam kiedyś osobną notkę.



Miriam Shaded jest pół Polką, pół Syryjką. Studiowała na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Shaded jest przedsiębiorcą oraz początkującym politykiem. Znana jest głównie z działalności społecznej -  od 2014 roku prowadzi fundację Estera, która ma na celu pomoc prześladowanym chrześcijanom na terenie Syrii. Na początku odbiór tej postaci w liberalnych mediach był ogólnie dobry, jednak gdy tylko Miriam Shaded zaczęła wypowiadać się negatywnie o islamie i islamskich terrorystach, rozpoczęła się nagonka na nią. Kiedy kandydowała do europarlamentu z list partii KORWiN, została zaproszona do programu Babilon, gdzie musiała zmierzyć się z pytaniami kilku uczestniczek programu, mając niedziałający odsłuch. Pytano ją o prywatne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego, zamiast o to, czym Shaded się zajmuje i na opowiadanie o czym była przygotowana.


Przykładów takich kobiet jest znacznie więcej. Jest to bardzo niepokojący proceder, który zdecydowanie zniechęca kobiety do polityki. Może zamiast wprowadzać parytety i walczyć z wiatrakami, warto zwyczajnie zachęcić kobiety do kariery politycznej poprzez traktowanie ich z szacunkiem i docenianie ich sukcesów? Jak kobiety mają nie czuć się w polityce jak paprotki, kiedy nawet feministki je tak traktują?

1 komentarz:

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.